Niezwykły, unikatowy wisior, wykonany od podstaw ręcznie ze srebra, ozdobiony przepięknymi labradorytami (dwa mniejsze i jest osadzony w cardze od tyłu wisiora). Oksydowany i polerowany dla podkreślenia wszystkich drobnych detali - maleńkiej twarzy, czaszek, elementów skrzydeł i nieco surrealistycznego, motylego odwłoku.

Praca ta jest w pewnym sensie zapisem swobodnego przepływu myśli, ewolucji i odkrywania znaczeń w trakcie twórczej pracy. Cała koncepcja zaczęła swoje życie jako prosta refleksja nad... wymieraniem owadów i tym, że jeśli odejdą one to my zginiemy razem z nimi.

Kolejne godziny rzeźbienia, cięcia i lutowania przeniosły mnie jednak w nieco inne rejony i wisior stał się dla mnie również opowieścią o odchodzących z naszego świata historiach, opowieściach, baśniach. Tych znanych już tylko przez kilka osób, opowiadanych tylko w odległych zakątkach świata, czy takich, w które tracimy wiarę i odbieramy im w jakiś sposób realność. Chyba chodzi mi o pewnego rodzaju "odczarowywanie świata", pozostawiające po sobie nostalgię i jakąś pustkę. Gdzieś mam wewnętrzne poczucie, że pozwalając odchodzić opowieściom, żegnamy część siebie.

I tak myśl zatoczyła koło, bo my, ludzie, jesteśmy częścią wielkiej opowieści o życiu w ogóle. I dając odejść (czy, powiedzmy sobie szczerze - powodując odejście) jakiejś jego części, tracimy okruch tej większej całości, część Siebie.